|
Tajemnica kapuścianej górki
|
|
Gdzie w Obrzycach znajduje się kapuściana górka?
Na to pytanie odpowie zapewne każde dziecko. Zwłaszcza zimą staje się to miejsce najczęściej odwiedzanym przez najmłodszych miłośników sportów zimowych. Blisko, nie za wysoko, a czy bezpiecznie i czy koniecznie tu – komentarz pozostawiam rodzicom.
Najpierw postawmy sobie jednak drugie pytanie. Co kapuściana górka kryje w sobie? Sądzę, że na tak postawione pytanie nie uzyskałbym odpowiedzi również od wielu mieszkańców i pracowników Szpitala, zwłaszcza młodszych. Z podobnymi pytaniami zetknąłem się wielokrotnie w ciągu swojej długoletniej pracy w Szpitalu. Zadawali je szczególnie często uczestnicy wycieczek, zarówno krajowych, jak i zagranicznych, które miałem przyjemność oprowadzać po terenie Szpitala. Odpowiedź jest prozaiczna. Wnętrze górki za „zmasakrowanymi” i zabitymi deskami drzwiami kryje silosy do kiszenia kapusty. I to wyjaśnia nam nazwę górki. Jednak nie zawsze tak było i nie po to ją usypano wokół znajdującej się wewnątrz budowli. Projekt techniczny z 1903 r., który przy tej okazji prezentuję mówi, iż jest to piwnica do przechowywania lodu (Eiskeller). Bryły lodu wycinano zimą z zamarzniętego jeziora lub stawu i posypane trocinami przechowywano przez cały rok. Był to początek XX wieku i na taki sprzęt chłodniczy jaki mamy dziś trzeba było jeszcze długo poczekać. Lód umieszczony między podwójnymi ściankami odpowiednich szafek pełnił tę sama rolę jaką dziś pełnią agregaty chłodnicze w lodówkach czy szafach chłodniczych. Postęp chłodniczy sprawił, że w końcu lód do tych celów stał się zbędny.
W końcu lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku postanowiono ponownie obiekt wykorzystać, ale do zupełnie innego celu. Zmieniono jego przeznaczenie i adaptowano na kiszarnie kapusty. Wybudowano 6 betonowych komór – silosów do kiszenia kapusty.
Był to okres, gdy przy Szpitalu działało duże gospodarstwo rolne. Uprawiano tam również kapustę i to w ilości pozwalającej Szpitalowi na zakiszenie odpowiednich jej zapasów. Wkrótce też mało kto mówił już o lodowni, a coraz częściej mówiono o kapuścianej górce.
Wyjaśniliśmy więc sobie już to skąd wzięła się nazwa, jak i to co owa górka kryje w swoim wnętrzu. Wypada dodać jeszcze parę słów na temat samej budowli jako takiej, która zgodnie z inwentaryzacją budowlaną z 1963 r. określona została jako „Bud.: Nr 35 – Mag. lodu – Kisz. kapusty”. Wymieniono tu zarówno pierwotne jak i ówczesne przeznaczenie obiektu.
Trzon budowli stanowi murowana piwnica o rzucie koła, dostępna od strony północnej. Pierwotnie, jak widać na rysunku technicznym z 1903 r. nad piwnicą usypany był regularny kopiec ziemny, zwieńczony drewnianą altaną, do której prowadziła z dołu wijąca się serpentyną droga. Na początku lat 90-tych ub. wieku obiekt ten tak jak 51 pozostałych budynków zaliczonych do zabytkowej kompleksowej zabudowy Szpitala, został objęty programem prac konserwatorskich. Autor opracowania opisał ten obiekt tak: „Dawna lodownia ma obecnie wygląd bezkształtnego pagórka porośniętego drzewami, u stóp którego ustawiono w 1966 r. głaz upamiętniający ofiary nazistowskiej eutanazji”. Ceglany mur nad wejściem został niedawno naprawiony i przez anonimowego artystę „ozdobiony” białym napisem ODP. Kiedy w 1966 r. wzniesiono wspomniany wyżej głaz, uporządkowano również sam pagórek nadając mu formę zbliżoną do dwutarasowej piramidy. Istniała jeszcze wówczas na jego szczycie owa altana, która w roku trzydziestolecia Szpitala została rozebrana i odbudowana na placu w pobliżu dawnej kręgielni. Dziś śladów po niej zostało niewiele.
W roku 2004 odnowione zostało otoczenie głazu – pomnika ofiar eutanazji, który jest miejscem szczególnym na terenie Szpitala, a którego tłem najbliższym jest kapuściana górka. W tym miejscu do dziś składają kwiaty najbliżsi ofiar z lat 1942 – 1945, składają je oficjele różnych szczebli i przedstawiciele różnych organizacji, składali je nie raz wszyscy kolejni dyrektorzy Szpitala, jest to miejsce gdzie w dniu Wszystkich Świętych płoną znicze, w tym miejscu niejednokrotnie modlili się uczestnicy Procesji Bożego Ciała przy wzniesionym tu ołtarzu. Wreszcie był ten głaz przed laty objęty opieką uczniów, zwłaszcza harcerzy, Szkoły Podstawowej Nr 4. Przejawiało się to dbałością o porządek oraz wystawianiem wart honorowych w ramach organizowanych uroczystości.
Jak wygląda najbliższe tło tego miejsca dziś, widzimy przechodząc obok lub patrząc na zamieszczone w artykule zdjęcia. Chciałbym mieć nadzieję, że tym przypomnieniem przeszłości i przeznaczenia nie tylko kapuścianej górki, ale i jej otoczenia wzbudziłem w czytelniku choć odrobinę wrażliwości oraz szacunku dla tego miejsca i troski o otaczające nas zabytki. Osiągnięciem byłoby już to gdyby ustało dalsze niszczenie pagórka – sanki zimą i inne szaleństwa latem. Nie są te zabawy również bezpieczne – sanki zjeżdżają często wprost pod nadjeżdżające samochody, a podkopywane drzewa grożą wywróceniem. Skutki jednego i drugiego są przewidywalne, co daję pod uwagę rodzicom rozbawionej dziatwy. Poza tym pamiętajmy i o tym, że jak nas widzą tak nas piszą. J. Boche
|
|
|
|
|
|